16-31.07.2011 Skandynawia
Chęci były od dawna. Wstępna koncepcja pojawiła się 2 lata temu, a przygotowania trwały około 2 miesiące.
Wyjazd w sobotnie południe – 16 lipca. Kierujemy sie na Suwałki, gdzie trafiliśmy na festiwal bluesowy. Było tak fajnie, że z trudem opusiliśmy to miasto. Nocujemy kilkadziesiąt kilometrów od granicy.
Następnego dnia, wcześnie rano obieramy kierunek na północ. Przez Litwę, Łotwę i Estonię docieramy do stolicy tego ostatniego kraju, czyli Tallina. Trasa monotonna z uwagą położoną na patrole drogówki.
Wieczorem zwiedzamy Tallin. Bardzo ładne miasto pełne imprezowiczów. Ceny typowo europejskie.
W poniedziałek ładujemy się na prom do Helsinek i wśród tłumu skacowanych finów docieramy po 2 godzinach do stolicy Finlandii. Miasto zwiedzamy z siodeł motocykli, po czym witamy pod skocznią w Lahti.
Tutaj niespodzianka, pełnia lata i zjazd ze skoczni zamieniono w basen.
Nocujemy praktycznie pod kołem podbiegunowym przy chmarze komarów i muszek. Te paskudztwa będą nam towarzyszyć jeszcze parę nocy i potrafią dosłownie zaleźć za skórę.
Następnego dnia odmówiliśmy paciorek przed Świętym co na wigilię przyjeżdża. Staruszek zamienił z nami parę słów po Polsku. Ogólnie Rovaniemi to centrum suvenirów i raj dla dzieci. W tym miejscu przekraczamy koło podbiegunowe i noc przeminęła z wiatrem. Latarki głęboko powędrowały w kufry.
Obierany kierunek na Norkapp. Pogoda dopisuje i o północy (myśleliśmy, że o 1 z tytułu przesunięcia czasu) lądujemy po obowiązkowych mytach wjazdowych na przylądku. Szczęście dopisało i ogladamy przepiękną panoramę w chwili, gdy słońce jest najniżej horyzontu. Klimat surowy, wietrzny, kamieniste podłoże i praktycznie brak roślinności. Tego dnia Żuber rozpoczyna sezon wędkarski o 3 w nocy.
Obieramy kierunek na Narvik i po drodze widzimy miejsa walk podczas II Wojny Światowej. W mieście odwiedzamy cmentarz wojskowy i pomnik naszych chłopaków, którzy pozostali tam na zawsze.
cdn.